Sezon rekonstrukcyjny zbliża się coraz szybciej, co mobilizuje mnie do kompletowania ubrań dla mnie i moich trzech Wikingów.
Ostatnio powstała ciepła, antracytowa, zimowo-jesienna koszula wierzchnia :) Główne szwy szyte maszynowo, wykończenia pod szyją, rękawy i dół - ręcznie.
Bardziej w zasadzie zasługuje na miano bluzy, uszyta jest bowiem z grubej wełny. Grzeje i gryzie, jak na wełnę przystało. Nosi się dobrze (tak mnie przynajmniej zapewnia nosiciel) i wybaczę jej wobec tego, że ma trochę za szerokie rękawy...
W planach jeszcze sporo rzeczy, trochę też już gotowych czeka na sezon...
Sława!
OdpowiedzUsuń