sobota, 14 maja 2016

Uszytki z doskoku

To nie tak, że mnie nie ma tak zupełnie. 
Czasem jestem. 
Czasem nawet mam chwilę (wydzieram pazurami!) na jakieś małe przyjemności.
Ostatnio skupiają się na Pędraku.

Po latach wyżywania się w doborze kolorów łat na kolanach, czas na kwiatki, ach!



Kocyk dla początkującej gąsiennicy. Mięciutki, sama lubię się w niego wtulać... Pierwotnie miał być moim komino-kapturem na zimę, ale zdecydowanie za dużo tego było, żeby dało się zmieścić na szyi i nie wyglądać przy tym jakbym szykowała się do pierwszego kroku na księżycu. Skończył więc jako kokonik i dobrze mu z tym.


Już przed wychynięciem Pędraka na świat dostała całe worki ubranek. Jaśniutkich, pastelowych, w chmurki i różowe króliczki. No... ładne, ale ileż można chodzić w piżamie..? 

Jak się rozpędziłam uszyłam jeszcze portki dla Kolegi, który dołączy do nas lada dzień, lada godzina.


To nie wszystko, ale reszta, jak zdążę zdjęcia zrobić...


6 komentarzy:

  1. Córeczka! Ale będzie zabawa w kolory i kwiatki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano dziewczynka :D Domyślasz się błogości, jaka wypełnia ma rękodzielniczą duszę :D

      Usuń
    2. Oj, domyślam się :)

      Usuń
  2. Kochanie jakie piekne ... Dziekujemy 😃😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń