W ramach październikowego jeszcze Sew Along z grupą Szczecin Szyje - uszyłam sobie igielnik.
I teraz nie wiem, jak mogłam funkcjonować, kiedy go nie było..! ;) Rzadko ruszam się bez robótki z domu, wybierając projekty drobniejsze i niewymagające zbytniego skupienia. Wymagają jednak z całą pewnościa właściwego zapakowania i zabezpieczenia (igły, igły!). I mój igielnik, stając się w zasadzie igielniko-koralnikiem, stał się już moim atrybutem nieodłącznym. Mieszczę tam igły wszelakie, koraliki w kilku kolorach, kryształki, nici, szydełko, szczypce... Traci co prawda wtedy nieco swój zgrabny kształt, zaoblając się znacznie, ale jest! Jest..!
Ma różnej wielkości kieszonki, tasiemkę do przywiązywania większych lub dłuższych przedmiotów, a wewnętrzne strony z filcu sprawdzają się jako mini-przenośna-mata do koralików :D
Oj tak, mój igielnik też "spuchł" trochę po włożeniu do niego wszystkich igieł. Bardzo ładne materiały - ten w paski i ten w sówki.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ten w paski to koszula z odzysku (męska!). M. z lekka zzieleniał, jak mu oznajmiłam, że to dla niego... ;)
Usuńwitaj w gronie "konkursowiczek", igielnik, szal, broszka....ładne te Twoje poczynania, powodzenia w konkursie:) zapraszam również do siebie:)
OdpowiedzUsuńUrocze kolory! Aż mi się uśmiech na usta ciśnie! :D Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Też pozdrawiam i zapraszam! :D
Usuń