Zacznę od szaliczka...
Sentyment mam do niego znaczny, jako iż zaczęłam go w czasie, gdy Młodszy postanowił dołączyć do naszego grona.
Cóż, Młodszy dołączył i rósł - dokładnie odwrotnie niż mój szalik. Ale w końcu i on się doczekał ;)
Jest ażurowy, bajecznie kolorowy i wbrew frywolnej lekkości wizualnej - dość szorstki. Tak dla równowagi.
Jak początek, to początek: na razie pokażę tylko zdjęcie etapu zupełnie początkowego. Nie dlatego, żeby się z Wami droczyć, ale światło bardzo znikome nie pozwala mi na sensowne ujęcia stanu końcowego.
Uzupełnię wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz