Różnie bywa. Wiadomo.
Bywa uduchowienie w oczach:
Po porannych awanturach Starszy przechodzi oświecenie i prowadzi spontanicznie Młodszego za rączkę:
- Mamo, ja się nim zaopiekuję. Przemyślałem swoje złe zachowanie i wyrzuciłem złe myśle!!
Bywa miłość braterska:
- Mamo! - woła Starszy po lekturze rozdziału obrazkowego o tym skąd się biorą dzieci - bardzo mi się podoba ten Dzidzius Młodszy, którego urodziłaś! Właśnie takiego chciałem!!
Bywa bezwzględnie:
Szereg autek.
- Zobacz, to jest tata, a to synek, synek, synek, synek i synek...
- A gdzie mama..?
- Wyjechała tak daleko, że już jej nigdy nie znajdą... I będą tak płakać, że aż umrą ze spłaczu.
Bywa egzystencjalnie:
- Znowu ta inhalacja?! Ciągle muszę..?! - jęczy Starszy płaczliwie.
- Przecież chcesz szybko wyzdrowieć. Lekarstwa są ważne.
- Chorowanie nie jest ważne.
- Ależ jest..!
- Nie jest! Tylko życie i niezabijanie jest..!
Nooo, i co ja mogę na takie dictum..?
Bywa i kubeł zimnej wody:
Boże Narodzenie, komunia, kolędy, ogólna radość i uduchowienie:
- Am!!! - woła Młodszy i z determinacją próbuje pozyskać połykany w popłochu opłatek.
Udało mi się nie udławić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz