Po warszatach patchworkowych każda z nas wróciła do domu z listą zadń do wykonania:
- skończyc torbę
- uszyć wiatraczki na kołderkę do hospicjum
- uszyć dowolny patchwork.
Motywacja zawsze dodaje skrzydeł i pomaga wynaleźć jeszcze jakąś odrobinę zagubionego czasu.
Skończyłam więc swoją torbę, pierwszą w życiu! Na zakupy, na plaże, plac zabaw czy robótkę...
Z przodu z patchworkową gwiazdą, tył bez efektów specjalnych:
Prosta kieszonka w środku:
I jak Wam się podoba?
Podoba się, podoba :) Brawo Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńWyszło super! Fajne materiały wybrałaś.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna! I że to niby Twoja pierwsza??? Yyyy..... to ja chcę zobaczyć drugą i kolejną, bo jeśli ta pierwsza wygląda tak smakowicie, to aż mi apetyt rośnie na kolejne!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziękuję! Ostatnio sterczałam u Pauli przezd Twoim kiltem... Musiała mnie niemal przemocą odrywać ;)
OdpowiedzUsuń