Wiosna zobowiązuje.
Zielony, trawiasty len leżakował cierpliwie wiele miesięcy. Czekał i śnił swe lniane sny.
Aż nadszedł jego dzień. M. wyjechał na kilka dni, zostawiając mnie samą w godzinach późnowieczornych, co paradoksalnie pociągneło za sobą intensyfikację rozrywek i niewyspanie.
Rozrywki pierwszego wieczoru przybrały postać delektowania się winem w babskim gronie, które owocuje, jak wiadomo, rozpasaniem kulinarnym, nalotem na zębach, oraz rozchichotanym błogostanem. Pozostałe jednak zastały mnie przy maszynie, z lekkim obłędem w oczach. Brak zdroworozsądkowego głosu, uświadamiającego boleśnie wczesny czas pobudki, nie rozpraszał mnie w szaleństwie.
Efektów było kilka.
Primo, gdy M. wrócił rzuciłam mu się na szyję z okrzykiem Jak dobrze, że jesteś, taka jestem niewyspana..!
Secundo, każdego dnia spóźniłam sie do pracy.
Tertio, trawiasty len przybrał postać zdecydowanie bardziej reprezentacyjną i praktyczną, przepoczwarzając się w kieckę:
Kiecka wypróbowana nastepnie w terenie spisuje się doskonale. Wyłapuje wszelkie mchy i soki z zielska, ściekające po rączkach młodych barbarzyńców i wciąż wygląda dobrze.
Młodszy podporządkował się rygorom mody i dobiera dodatki do ubioru...
Magister elegantiorum od maczugi.
Piekny kolor. Dobrze ze juz nie lezakuje. A mlody model ekstrasowy
OdpowiedzUsuńModel pierwsza klasa jaskiniowa :D
Usuńjak zwykle w klimacie jak z bajki!
OdpowiedzUsuńTakiej o trollach ;)
Usuń