Nieodkładalna Gąsienica zrobiła się ostatnio bardzo pogodną i ciekawską Gąsieniczką. Dobrze nam razem. I nawet zdarza jej się spać porządnie w dzień, co daje mi czas. Zazwyczaj na to, co trzeba, ale czasem, albo i pomimo musu - na to, co chcę zrobić.
Wczoraj zrobiło się szaro. Kokonikowi w taką pogodę spało się dobrze.
Włączyłam jedną z adaptacji powieści J. Austen (wszystkie je uwielbiam) i kolorową wełenką zaczęłam wykańczać historyczne kiecki dla Gąsienicy. Tu ścieg, tam drobny haft, a na ekranie herbatka na trawie.
Wybrałam jej wzór haftu znaleziony na tkaninie w grobie D (w Birce, X w.). Taki drobiazg, powiew z przeszłości. Ale czułam tę przeszłość-teraźniejszość-ponadwiekowość w palcach. W innych czasach, w rożnych chatach, w odmiennych stanach - ktoś siedział z igłą i starał się, by kawałek tkaniny był ładniejszy. By komuś rozbłysły oczy.
Błyskała igła, słoneczną żółcią błyskała wełenka.
Ponadczasowa więź drobiazgów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz