W biegu, w biegu, myśli zebrać sensownie nie mogę, więc i próbować nie będę.
Tylko obserwacjami się podzielę, jak wiele zastosowań mogą mieć kobiece włosy.
Pominę oczywiste fetysze, wypchane sienniki, włosiennice i ocieplenie zimowych czapek.
Wieczór. Młodszy chwycił jeden gruby kosmyk i dał mu soczystego buziaka.
Wymościł nim sobie poduszkę.
Wetknął w paszczę i szarpnął zębami.
Wyjął, obejrzał.
Zaczął mi go przyklepywać do czoła, po czym wsadził sobie w oko.
Wreszcie zrobił z niego pędzelek do łaskotania nosa.
Rozważam obcięcie warkocza i przyszycie go do poduszki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz