wtorek, 1 października 2013

Brak instynktu samozachowawczego

Po pracy:
odebrałam dzieci
poleciałam do biblioteki po książkę potrzebną do zajęć na jutro
nasmażyłam placków z dyni i fety (pycha!)
przygotowałam na jutro gulasz z dynią, papryką, cukinią (pokroić, upiec, podsmażyć...)
zrobiłam sok z czarnego bzu
zapasteryzowałam go (trochę za długo, bo wstawiłam i zapomniałam, ale co tam)
w międzyczasie (ha ha!) przejrzałam materiały na jutrzejsze zajęcia (o tyle, o ile...)
nie wspomnę o zwyczajnym dzieci oporządzeniu

i na domiar złego, z absurdalnym masochizmem, byłam z siebie dumna!

* No dobrze, M. w roli pomocy kuchennej pomógł mi tu i ówdzie, ale bądźmy szczerzy, mistrzem patelni to on nie jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz