poniedziałek, 21 października 2013

"Pozwoliłyśmy dniom płynąć"

Pozwoliłysmy dniom płynąć,
a one płynęły

przeczytałam te słowa kiedyś i utkwiły we mnie na mur.
Moje marzenie, niedoścignione Eldorado, moja utopia. Pozwolić płynąć myślom - nieskrepowanie, leniwie, bez pośpiechu. Rozmarzam się, jak przywołuje te słowa w myślach.

Uwielbiałam to jako dziecko. Odpływałam myślami i wracałam ze szkoły w czasie zdecydowanie zbyt długim, notorycznie przypalałam ziemniaki... Teraz to luksus, na który jakoś nigdy nie starcza mi czasu. Uwiera mnie to. Dyskretnie, jak kamyczek w bucie. Irytuje, drażni.

Bardzo poranna wyprawa do Biura. Droga prowadziła równolegle do Odry, dźwigi na tle złoto-łososiowego nieba, kicz i bajka. Czekałam na czerwonym ścietle - długo i z rzadką rozkoszą. Oddychałam głęboko, chłonęłam i balsam na duszę mi spływał. Dotarłam, wyszłam po kilku minutach, balsam szlag trafił. Wracałam do Biurka inną drogą - z dala od Odry, ale na trasie kiosku z pączkami. Nie w głowie mi już port o świcie.
Zaczął się dzień.

2 komentarze:

  1. wracalas autobusem 67 z Magda, jeszcze wtedy Nowacka:) Brakuje mi czasu na "zadumanie”, albo potoczniej "zagapienie sie". Ciagle szybciej i wiecej, biegne przez dzien niczym olimpijski sprinter. A chce czasu na przyjrzenie sie szarozielonym porostom nadrzewnym, o slodkiej nazwie pustulka pecherzykowata. Chce chwili na wdychanie zapachu mokrej, na wpol zmarznietej ziemi w jesiennym lesie. A tu grono studentow i szef i rachunki. Pozwolilysmy dniom plynac a one plynely. Masz we mnie sojuszniczke Agus.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kiedys nam sie uda..? Paść prosto na trawkę lub mech, z drzewami nad głową, aż sie w głowie zakręci... Echhh... ;)

    OdpowiedzUsuń