M. wyjechał na weekend.
Jako kochająca żona i matka z błogością, ba, z hymnem w duszy na orkiestrę całą, czekałam na wieczór samotny i babski. Rzadki luksus w maskulinizowanym domu.
Zafarbuję włosy na kasztan!
Włączę film ckliwie romantyczny, jakiego żaden szanujący się mężczyzna dobrowolnie nie obejrzy!!
Wezmę się za jedną z tysiąca i jednej rozgrzebanych robótek!!!
Niech no tylko dzieci zasną..!!!!
Położyłam Chłopców, przytuliłam, żeby zasnęli.
Obudził mnie telefon. M. dzwonił, żeby mi powiedzieć "dobranoc".
A obiad wygotował się niemal doszczętnie.
czasem sen, to jak urlop, spa, wakacje, plaża i "szopping" w jednym ;)
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń