czwartek, 24 października 2013

Ze śmiercią nam do twarzy

Na przedszkolnej gazetce wielka trupia czaszka, uśmiechająca się półgębkiem.
W kiosku na przystanku plastikowy kościotrupek podskakujący na brelokowej sprężynie.
Mała dziewczynka na ławeczce, blond loczki, na kremowej czapeczce czaszka z różową kokardką.

Po zamknięciu oczu widzę Taniec śmierci Holbeina, Guernicę Picassa.

- Mamo, zobacz, czaszka! - woła Starszy zakładając kapcie w szatni.
- Hm, tak, taki smutny obrazek powiesili...
- Ale ona sie uśmiecha! - przyglądam się uważniej, faktycznie.
- Może z bólu..? - rzucam trochę zjadliwie, ale bardziej bezsilnie.

Bo jak mam Starszemu w tej szatni o świcie, w biegu wytłumaczyć, że nie zgadzam się na to, by zamiast ze śmiercią oswajać, uparcie ubierać ją w kolorowe tutu, dorysowywać śmieszny kapelusz i udawać, że jest nieprawdziwa?
Że jak ktoś umrze, to wbrew temu, co widać dookoła, nie wstanie po chwili z chichotem?
Że są symbole, które są czymś dużo więcej, niż tylko modną stylizacją wypraną z kontekstu?
Że pod powierzchnią wody nie ma od razu dna?

Tłumaczyłam już i będę znowu.
Nie będę udawać, że nie widzę. Wszyscy tkwimy w tych obrazach po uszy. Mam jednak nadzieję, że Chłopcy będą potafili kiedyś sami je ocenić i zrozumieć.

- Taaak, mnie też się to nie podoba, ale cóż, taki kanon, więc trzeba... - wzdycha nauczycielka.
Czy przeoczyłam moment, kiedy mi runo owcze na grzbiecie wyrosło..?

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten post i podpisuję się czterokończynowo pod wnioskami! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. może jestem dziwna, ale jako nauczyciel języka angielskiego, mam ogromne opory przed nauką o Halloween, nie lubię tej symboliki, nie umiem się pogdzić z tym, że śmierć wykorzystywana jest do zabawy, do rozrywki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm no cóż, czasy się zmieniają i podejście do świat też, halloween jest starsze niż chrześcijańskie zaduszki, święta które znamy wewoluowały [pomijając sposób ewolucji ;) ] z pogańskich w chrześcijańskie, a na naszych oczach ewoluują z chrześcijańskich w święta boga mamony, mnie się nie podoba kierunek ewolucji - z tym się zgodzę, komercjalizacja sprowadza wszystko do plastikowych ozdóbek i sklepów z całorocznymi choinkami - w tej chwili obok dynii, można kupić znicze i mikołaje, przy czym nie da się za bardzo zrobić ze zniczy śmiesznej imprezki... chociaż, kilka lat temu podobno były dostępne znicze z pozytywką, nie wiem czy zamierzonym żartem czy ironicznym zrządzeniem losu grały hicior ich trojga "wstań, nie jesteś sam"
    u nas w tym roku bal jesienny, młody idzie przebrany za rycerza - zastanawiam się co będzie chciał zabrać - łuk czy dwuręczny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my w zeszłym roku na nal przedszkolny z okazji Halloween zrobiliśmy mu - z premedytacją - strój św. Jerzego ;)

      Usuń