Las, dziki czosnek i młoda pokrzywa. Jednym słowem - ZIELSKOBRANIE :D
Starszy szybciutko nauczył się, czego szukamy. Nazbieraliśmy wielką wiąchę, która częściowo już w słoiczkach, częściowo pożarta, a reszta (spora nadal) czeka na swój los:
Pokrzykując z uciechy wbiegali na górę ścieżką (Starszy pędem, Młodszy siłą matczynego zaprzęgu).
Zbiegali z górki na pazurki (obaj).
Rzucali się z nagła w bok, nurkując między drzewa, cobym nie mogła dogonić, zanim dotrą do Chin (Młodszy).
Piszczeli, ściskali się z radości i jęczeli nad poparzeniami pokrzywą.
Ja nosiłam, zrywałam, łapałam, rozcierałam, pocieszałam, goniłam i uciekałam.
Cudownie się bawiliśmy!
Fajnie, zielono, wesoło i na świeżym powietrzu:) Sama rozkosz! Aguś, wyślij mi adres na e-mail, żebym po niedzieli mogła Ci urodzinową niespodziankę wysłać :)
OdpowiedzUsuń